2012-09-05 - 2012-09-08

Podróż BALTIC TRIP

Opisywane miejsca: Wilno, Tallin, Ryga (462 km)
Typ: Blog z podróży
Litwa

Dzień I 2012-09-05

Byłem w tym roku już na wypadzie z dziewczyną, ze współpracownikami teraz czas na wypad ziomalski tylko w męskim gronie. Pare miesięcy temu zabookowałem bilety w Simple Express na przejazd z Warszawy do Wilna, Tallina, Rygi i ponownie do Wilna i Warszawy za 96 zł dla 4 osób. Rewelacja nic tylko brać. Autokar do Wilna był rewelacyjny, zajeliśmy miejsca przed którymi był tylko barek ale w takiej odległości że dało się wyciagnąć jak nigdy, baa nawet miałem wrażenie że mam za dużo miejsca z którym niewiem co zrobić. Kiedy miałem ochote to przesiadałem się na siedzenie obok gdzie w zagłówkach foteli znajdowały się monitorki na których można było oglądać filmy (15 do wyboru), grać w gry - najbardziej zajęło mnie Sudoku którego nie ułożyłem przez 12 godzin, mapka pokazująca położenie naszego autokaru oraz odtwarzacz muzyki. No ładnie się postarali. Podróż trwała 12 godzin. W Wilnie mieliśmy zaklepany nocleg w Hotel Vilnius Europolis - jeden 4osobowy pokój z łazienką i ze śniadaniem kosztował nas 67 zł na głowe z którego byliśmy jak najbardziej zadowoleni. Do centrum mieliśmy jak zwykle jakieś 15 minut, to moje niezawodne orientacyjne pojęcie - z centrum do hotelu 15 minut,z hotelu na dworzec też 15 minut. Okolica była nieco ponura, jak na stolicę państwa trochę dużo tu rozwalajacych się zaniedbanych domów.Idąc chodnikiem mijało się nie tyle rudery co czyhające na potknięcie dziury przy nich z wlotem bezpośrednio do piwnicy.Mijając jakieś obdrapane osiedle a przed nim chaszcze i wielki dół cisnął się na usta jeden z napisów wymazanych na bloku:GHOST TOWN. Po obejściu całego Wilna stwierdziłem jednak że każde miasto ma taką dzielnicę. Pierwsze kroki zaprowadziły nas do polecanej restauracji Cili Kaimas - jest to sieciówka ale bardzo smaczne i co najważniejsze litewskie jedzenie w przystępnej cenie.

Świetny wystrój lokalu stylizowany na chłopską chatę robił wrażenie, na środku znajdowało się wielkie drzewo na którym siedziały różne lalki a w rogu w klatce zamkniety był kogut który co chwile piał dodając uroku miejscu.Oczywiście za namową Marszałka Piłsudskiego na pierwszy ogień zamówiony został chłodnik.Mając już pełne brzuchy mogliśmy zająć się zwiedzaniem miasta, zaczęliśmy od paru kościołów,następnie zachód słońca podziwialiśmy wraz z Basztą Giedymina. Pstrykneliśmy parę fotek już po zmroku pięknie oświetlonej Bazylice Archikatedralnej Św. Stanisława. Była to środa wieczór więc ulice zaczęły pustoszeć a my zakupiliśmy jakiś litewski alkohol ( "999") i usiedliśmy na skwerku. A później wiadomo 15 minut do hotelu.

 Trzeba nadmienić że tego dnia Śliskiemu chciało się pryskać co chwile przez co wkońcu mianowaliśmy go Kapitanem Szczochem:)Nad ranem gdy zaczął chrapać został szturchnięty przez Lucka na prośbę Jerasa na co wymamrotał w pół śnie tak na dokładke " Ej zostaw mnie bo sie zeszcze":) 

  • Baltic Trip Team
  • Wilno
  • Knajpa Cili Kaimas
  • Knajpa Cili Kaimas
  • Knajpa Cili Kaimas
  • Wilno
  • Wilno -
  • Wilno
  • Wilno - Most Na Wilence
  • Wilno
  • Wilno -Kościół Św. Franciszka i Bernarda
  • Wilno -Kościół Św. Franciszka i Bernarda
  • Wilno
  • Wilno - Adam Mickiewicz
  • Wilno - Kościół Św Anny
  • Wilno - Kościół Św Anny
  • Baszta Giedymina
  • Wilno
  • Wilno
  • Wilno
  • Wilno
  • Img 5465
  • Baszta Giedymina
  • Wilno
  • Bazylika archikatedralna św. Stanisława Biskupa i św. Władysława w Wilnie
  • Bazylika archikatedralna św. Stanisława Biskupa i św. Władysława w Wilnie
  • Wilno
  • Wilno
  • Wilno
  • Litewski Narodowy Teatr Dramatyczny
  • Piaskowy Lennon
  • Wilno
  • Wilno
  • Wilno
  • Wilno
  • Wilno
  • Wilno
Litwa

Dzień II 2012-09-06

Pobudka z samego rana, szybkie śniadanko i w drogę. Zaczynamy zwiedzanie od Cmentarza na Rossie gdzie wśród polskich poległych żołnierzy leży Matka Piłsudskiego oraz serce jego.
Cmentarz jest przepiękny i powoduje że się gotuję teraz podwójnie gdy przypominam sobie Żydowski Cmentarz w Pradze na którym nie było nic ciekawego a był najbardziej kosztowną atrakcją. Na Cmentarzu znaleźliśmy groby Władysława Syrokomli, Lelewela,Wiwulskiego - twórcy krzyży na górze trzykrzyskiej,posąg Anioła Śmierci. Z cmentarza udaliśmy sie na dworzec skąd pociągiem dojechaliśmy do oddalonej o 30 km miejscowości Troki.
Idąc przez wioske Karaimów towarzyszyła nam piękna pogoda, z obydwu stron otoczeni jeziorami doszliśmy wreszcie do Zamku położonego nad jeziorem Galwe. Wzniesiony on został w XIV–XV w. przez wielkiego księcia litewskiego Kiejstuta i jego syna Witolda, który w 1430 zmarł na zamku. Troki były w tym okresie ważnym ośrodkiem Wielkiego Księstwa Litewskiego.Przysmakiem Karaimów są kibiny - pierogi z ciasta drożdżowego, wielkości ok. 10-15 cm, z farszem mięsnym, tradycyjnie z baraniny. Na drodze koło zamku handlowała nimi stara babiczka po niższej cenie niż w restauracji, ale do tradycyjnej knajpy też zaszliśmy, czasu mieliśmy za mało by sie delektowac jedzeniem i zdążyliśmy tylko wchłonąć drugie danie i piwko duszkiem. Bieg na pociąg w deszczu nas jednak nie ominął, z knajpy do dworca myślę że było więcej jak 15 minut ale w półbiegu to właśnie tyle nam zajęło czasu.
W Wilnie ponownie sie rozpogodziło, zwiedziliśmy od wewnątrz te kościoły które wczoraj były już zamknięte, zachód słońca tym razem obejrzeliśmy na górze trzykrzyskiej a następnie udaliśmy się na Uniwersytet Wileński po którego zakamarkach trochę się poszwendaliśmy.W Wilnie nie zdąrzyliśmy jedynie wejść do muzeum Mickiewicza, Wieży telewizyjnej co zrobimy zapewne następnym razem.
Każdy trip ma to do siebie że jeśli jest dobrym tripem to każdy uczestnik wraca z nową ksywką. Ja na swoją zapracowałem nosząc okulary przeciw słoneczne , w słońce w deszcz o świcie i o zmierzchu, czasem w pomieszczeniach a ksywka to Stevie nawiązująca do Steviego Wondera:)
Wróciliśmy do hostelu gdzie nie mieliśmy już wykupionego noclegu a nasze rzeczy leżały w przechowalni.Nie mieliśmy zatem już dostępu do prysznica po całym dniu chodzenia trzeba było sobie radzić w toalecie ogólnej. Dało rade nawet nogi umyłem sobie w umywalce żeby móc później bez krępacji zdjąć buty w autokarze.
Autokar ruszył koło 22 , do Tallina dojechaliśmy o 7 rano.
  • Władysław Michał Zaleski
  • Ostra Brama
  • Matka Boska Ostrobramksa
  • Kościół św. Teresy w Wilnie
  • Kościół św. Teresy w Wilnie
  • Kościół św. Teresy w Wilnie
  • Kościół św. Teresy w Wilnie
  • Kościół św. Teresy w Wilnie
  • Img 5604
  • Przejście do innego świata
  • Cerkiew Trójcy Świętej i klasztor Bazylianów w Wilnie
  • Wileńskie zakamary
  • Wilno
  • Cmentarz na Rossie
  • Cmentarz na Rossie
  • Cmentarz na Rossie
  • Cmentarz na Rossie
  • Cmentarz na Rossie
  • Cmentarz na Rossie
  • Cmentarz na Rossie
  • Cmentarz na Rossie
  • Cmentarz na Rossie
  • Cmentarz na Rossie
  • Cmentarz na Rossie
  • Cmentarz na Rossie
  • Troki
  • Troki Wioska Karaimów
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Troki
  • Img 5791
  • Wilno
  • Wilno
  • Wilno Ulica Literacka
  • Dom Mitcha
  • Wilno Ulica Literacka
  • Kościół Św Anny i Św Bernarda
  • Kościół Św Anny
  • Kościół Św Bernarda
  • Pałac Prezydencki w Wilnie
  • Uniwersytet Wileński
  • Uniwersytet Wileński
  • Uniwersytet Wileński
  • Uniwersytet Wileński
  • Uniwersytet Wileński
  • Uniwersytet Wileński
  • Uniwersytet Wileński
  • Uniwersytet Wileński
  • Uniwersytet Wileński
  • Bazylika archikatedralna św. Stanisława
  • Baszta Giedymina
  • Wilno
  • Wilno
  • Wilno
  • Wilno
  • Wilno
  • Img 5937
W Tallinie pogoda już nie była taka przychylna, cały czas padała mżawka dobijająca kogoś kto nie wziął ani żadnej kurtki ani parasolki czyli mnie. W Tallinie mieliśmy przewidziane 10 godzin na zwiedzanie, nie mieliśmy więc żadnego hostelu wykupionego , musieliśmy nasze rzeczy zostawić w przechowalni na stacji. Ruszyliśmy w miasto, było szaro i sennie,ale sie przyzwyczailiśmy. Trafiliśmy na ładną panoramę miasta później do cerkwii a póżniej to już nam kiszki zaczęły grać marsza więc zaczęliśmy szukac czegoś w miare śniadaniowego. Na rynku głównym w zabytkowym budynku w którym znajduje się ratusz miejski znajdowala się również mała knajpka stylizowana na średniowieczną. Właścicielka z mocnym brytyjskim akcentem odgrywała niemalże spektakl zachwalając nam swoje zupy, zdecydowaliśmy sie na zupę z łosia bardzo smakowitą , wreczając nam sztućce zapowiedziała że są to jej ulubione i jeśli spróbujemy ją z nich okraść to rzuci na nas klątwe.Klimat knajpki był rewelacyjny, ubikacja też miała swoja unikalną stylizacje , każdy musiał z niej skorzystac nawet jak mu się nie chciało. gdy przyszła moja kolej jakis Niemiec zaczal sie dobijac z całych sił mimo ze widac było ze jest zajete wtedy Człowiek Jeras rzucił do niego" A zrobić ci drugi Grunwald zaraz?" po polsku oczywiście w żadnym innym języku nie brzmiało by tak dobrze:).
Lucek koniecznie chciał wejśc na mury okalające stare miasto,jednakże między murami były przerwy i nie było możliwości żeby tak przejśc.Zamiast tego chciał sie zadowolić chociaż wejściem na baszte, weszlimy na pierwszą lepszą płacąc zbyt grubo jak za taką watpliwą atrakcje- 4euro za wejscie na baszte w której niemalze nic nie było , poszliśmy zniesmaczeni dalej gdzie stała kolejna baszta która była za free tym razem, poczuliśmy sie jak łosie to chyba skutek tej wypitej zupki na śniadanie. Na tej baszcie też nie było szału ale mimo że nie było wyjścia na mury obronne to wyszlismy na spacer po gzymsie tak żeby Lucek był zadowolony.
Gdy obeszliśmy całe stare miasto dookoła skoczyliśmy na piwo do pubu,Hell Hunt ponoć najstarszego w mieście. Stwierdziliśmy że nie będziemy jeść obiadu w drogim Tallinie tylko później w Rydze a teraz do piwka weźmiemy sobie poprostu przekąski, świńskie uszka,jęzory itp. wzieliśmy jedną tacke na 4 o zgrozo mielismy sobie skubać a wkońcu rzuciliśmy sie na nie jak na danie głównektóre zniknęło w niespełna 5 minut.
Opuściliśmy stare miasto i poszliśmy do portu gdzie stała potężna opustoszała budowla wyglądająca niczym światynia Majów.Jeszcze bardziej intrygujące było to ze gdzieś tam na samym dole było widać ze w jej zakamarkach funkcjonuje jakiś zaklad samochodowy.Pobudzona wyobraźnia odrazu przywołała sceny z GTA gdzie kradzionym autem jechało się do jakiegoś zakladu żaby przemalować furę. Jako że miałem pewne wątpliwości podczas ustalania godziny na tym wyjeździe to troszczenie się o to byśmy zdąrzyli na każdy autokar oddałem Luckowi zwanemu od tej pory Czasownikiem.
Około 17 ryszyliśmy w dalszą podróż.
  • Tallin - Solidarność
  • Kościół Św. Jana
  • Krzyż Wolności
  • Tallin
  • Tallin
  • Sobór św. Aleksandra Newskiego w Tallinnie
  • Sobór św. Aleksandra Newskiego w Tallinnie
  • Zamek Toompea
  • Tallin
  • Tallin
  • Tallin
  • Tallin
  • Tallin Ratusz Miejski
  • Knajpka w ratuszu miejskim
  • Tallin
  • Tallin
  • Tallin
  • Tallin
  • ORP ORZEŁ
  • Tallin
  • Tallin Linnahall
22;00 Przystanek Ryga.
Przyznaję że gdy wysiedliśmy miałem obawy co do tego miasta, na poczatku wszyscy mijani ludzie jawili mi się jako sponiewierani przez los,wydawało mi się że bieda tu az piszczy.Wymijając krople deszczu Udaliśmy się do naszego Hostelu Friendly Fun Franks (nocleg 75 zł + rano darmowa herbatka i  jakies tosty były o czym nie wiedzieliśmy) bardzo chwalonego w necie, udało też się uniknąc kolizji z rozpędzoną rowerzystką , niestety bucik aż po kostke skąpał się w kałuży. Zmęczeni, głodni i mokrzy zjawiliśmy się w recepcji, ludzi multum i nagle ktoś podchodzi i pyta czy chcemy piwo..takie rzeczy sie nie dzieją wiec mówimy że nie, nie chcemy pić piwa teraz, chcemy pokój ogarnąc sie i iśc jeść. Dziewczyna jest zaskoczona ze nie chcemy darmowego piwa. Myśle sobie taaa zadarmo to w ryj tu dać mogą dać :) ona znowu pyta a my zdezorientowani nadal odmawiamy.Więc prosi nas o dowody osobiste. Zaraz zaraz, niewiem kto to jest, jestem w obcym mieście nie dam jej mojego dowodu, patrzymy po sobie nadal zdezorientowani. Dobra dam jej ten dowód ale nie spuszcze jej z oka, rzuciłem rzeczy na korytarz i... spuściłem ją z oka:) Wszedłem do następnego pomieszczenia gdzie znowu sie pojawiła z powitalnym piwem dla nas. Już wiem czemu tak chwalony był ten hostel, poczekalnią jest tu bar który w tej chwilii był okupowany przez erasmusa z Finlandii którzy rozkrecali tam własnie impreze, towarzyszyły temu śpiewy troche tańcy, bawili się świetnie, przelot między ludzki był tam spory co chwile ktoś do nas podchodził pogadać wtedy zacząłem szlochać w duchu że nie znam angielskiego perfekt. Dogadać się doadaliśmy ale nie mamy jeszcze tego luzu "zero żartów i nawijki o małolatkach" jak to zwykliśmy mawiać.Okazało sie że to ci sami Finowie których widzieliśmy w Tallinie w pubie i przyjechali tuż przed nami więc mieli pierwszeństwo co do pokoi.Po półtorej godziny czekania koło 24 dostaliśmy pokój, mówiono nam że możemy zostawić tu nasze bagaże i dowód do rejestracji i pójśc w międzyczasie coś zjeść ale nie byliśmy jeszcze na tyle ufni.
Już byłem w ogródku witałem sie z gąską dzierżąc klucz do pokoju gdy recepcjonistka zadała mi jeszcze jakies pyanie którego nie zrozumiałem, przytaknalem jej szybko na odczepnego po czym dodała " ohh your english so well" no żesz w morde strzelił, nie miałem siły na konwersacje więc z uśmiechem na ustach pogroziłem jej palcem i poszedłem na góre z mocnym postanowieniem wyciągniecia w domu wszystkich słowników angielsko polskich z piwnicy.Kiedyś sie gadało po angielsku ale język nieużywany jest językiem martwym.

Godzina 24:00
Wychodzimy na miasto w poszukiwaniu pożywienia to tu mieliśmy się wreszcie najeść do syta, co tylko dusza zapragnie , teraz nas stać. Pizza na dwóch 70 zł. No to wtopa:)
Ryga nocą jest wspaniała,pięknie oświetlona tętniąca życiem.Mnóstwo lokali jest usytuowanych koło siebie ,w każdej uliczce i na każdym rogu w których jest pełno ludzi dlatego celebrowanie ma miejsce również na ulicach przed tymi lokalami. Jakże sie myliłem na samym początku oceniając to miasto, jego życie nocne zrobiło na mnie duże wrażenie a ludzie byli piękni. To znaczy kobiety były piękne , faceci normalni.Gdy opowiadałem o tym komuś, zapytano mnie " ze co niby ładniejsze niż w Warszawie?". Nie nie ładniejsze ale przez to usytuowanie lokali w jednym miejscu i natężenie pięknych kobiet było większe - ogromne w sensie. A w Warszawie mamy wszystko porozpieprzane w róznych czesciach miasta a starówka nocą śpi :/ Wiedzieliśmy że przy takiej cenie pizzy to na flaszke w klubie stać nas nie będzie więc zaczelismy szukać monopolu. Nic z tych rzeczy, ani go znaleźć nie szło ani żaden z przechodniów nie był w stanie nam wskazać tak owego.
Zrezygnowany Śliski usiadł na krawężniku i ze smutną miną oznajmił że jak nie znajdziemy alkoholu to on to wali i idzie do hostelu spać bo tyle tu fajnych dziewczyn a nie ma jak zagadać. No jak nie ma, podejdz i zagadaj. No podejde i co powiem? Przeciez nie powiem żebyśmy sie czegos napili bo nawet nie mam czym poczęstować to co mam spytać czy sie z nami przejdzie?...bo z nami się tak fajnie gada ? :D Po Polsku miało by to racje bytu bo ma się gadane ale w tych okolicznościach była to rewelacyjna puenta odnośnie naszej angielszczyzny:) Co ciekawe Śliski się przełamał i zagaił jakieś dwie dziewczęta, alkohol później tez sie znalazł, sklep był pod nosem cały czas,  babka za  ladą nie mogła sprzedać nam całej butelki tylko rozlała nam do kubków jakiś trunek. Poszwędaliśmy się jeszcze trochę i z Jerasem zawinęliśmy się na hostel waląc w nim bonusową kiche, gubiąc sie w jego zakamarkach. Śliski z Luckiem w tym czasie robili jeszcze raz obchód po Rydze nocą. I tu pada kolejny złoty cytat Śliskiego. Stwierdził że byłoby niegodne być w takim miejscu i nie spróbować szczęścia więc zagadał ponownie jakąś niewiastę waląc jej komplement " You are beautifful..like polish girls":D rozmowa szybko sie skończyła ale cytat został zapamiętany do dziś. 
  • Friendly Fun Franks Hostel
  • Friendly Fun Franks Hostel
  • Ryga
  • Ryga
  • Ryga
  • Ryga
  • Ryga
  • Ryga
  • Mostt kolejowy na Dźwinie w Rydze.
Łotwa

Dzień IV 2012-09-08

Rano wzięliśmy sie za zwiedzanie wszystkiego już zgodnie z moją rozpiską . Łotewskie ceny nas zaskoczyły dlatego w Wilnie podczas kilkugodzinnej przerwy w drodze powrotnej mieliśmy dojeść się do syta, tym razem naprawdę. Jerasowi zostało najwięcej litów więc dostał z miejsca ksywe Macharadża, mieliśmy wjechać tam jak paniska na słoniach:)Tym razem byliśmy zadowoleni pierwsze drugie danie, piwko przystawki.

Z dwa miesiące po powrocie wyciągnęliśmy wnioski że będąc na takim wyjeździe to nie ma co sie szczypać z pieniędzmi przesadnie, bo później się okazuje ze na byle jakiej imprezie w Warszawie z której wracamy średnio zadowoleni wydaje się więcej.

Ponadto faktycznie wyciągnałem słownik angielsko -polski z piwnicy :)

 

Zdjęcia wykonał Jeremi "Jeras" Gąsiorowski

  • Dom Bractwa Czarnogłowych
  • Dom Bractwa Czarnogłowych
  • Dom Bractwa Czarnogłowych
  • Dom Bractwa Czarnogłowych
  • Ryga
  • Ryga
  • Ryga
  • Ryga
  • Katedra w Rydze
  • Katedra w Rydze
  • Katedra w Rydze
  • Katedra w Rydze
  • Katedra w Rydze
  • Katedra w Rydze
  • Baszta Prochowa
  • Muzeum Wojenne
  • Ryga
  • Ryga
  • Ryga
  • Pomnik Wolności
  • Katedralna Cerkiew pod wezwaniem Narodzenia Pańskiego
  • Pomnik czerwonych strzelców
  • Pomnik upamiętniający walczących łotyszy podczas rewolucji w 1905 roku
  • Hale targowe
  • Wieżowiec Akademii Nauk Łotwy

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. hawi28
    hawi28 (02.09.2013 10:11)
    W wolnej chwili zajrzę też do Ciebie zobacze czy coś przegapiłem
  2. betewu
    betewu (01.09.2013 11:27) +1
    Fajnie spojrzeć na te miejsca Twoimi oczami. Ja widziałem je trochę inaczej :)